
Czas zatrzymania się przy szopce


Czas Bożego Narodzenia skłaniał nas do zatrzymania się przy szopce. Już od średniowiecznej szopki św. Franciszka chrześcijanie budują ten znak ubogiego miejsca, które wybrał Emanuel. Bóg jest z nami nawet wtedy, gdy czujemy się tak licho jak stajenka betlejemska. Dziś oprócz szopek w kościołach rozwija się zwyczaj urządzania szopek na rynkach miast i w muzeach jak na Sandomierskim Zamku. Nawet zakłady pracy urządzają własne chociażby przy Wydawnictwie i Drukarni w Sandomierzu. Towarzyszą temu wspaniałe pomysły i zjednoczenie w działaniu. Pojawiają się szopki żywe ze zwierzętami, z prawdziwym kolędowaniem. W Krakowie urządza się doroczny pokaz szopek, gdzie w tym roku zaprezentowano szopki z Wenecji, ze szkła z którego słynie ten rejon Włoch. Jest w tym wszystkim przeogromna siła wyrazu ubogiej stajenki. Najbardziej jednak przemawiają do nas te liche i najprostsze. W prezentowanej na zdjęciu szopce w kościele w Paryżu uwidacznia się w pomyśle misyjne doświadczenie jej twórcy ks. Grzegorza Jeża z diecezji sandomierskiej, byłego misjonarza w Czadzie. I ten aniołek na ołtarzu z boczku, sam cicho patrzy na szopkę, Rodzinę Świętą i na Dzieciątko - Bożego Syna, co wolał się wtulić w siano niż w duszę zmarzniętą choć i ona mu miła, gdyby się tylko jak stajenka betlejemska na jego przyjście i Miłość otworzyła. Przypatrzmy się szopkom.
Ks. Andrzej Rusak