Bł. ks. Antoni Rewera
O obowiązku Kapłana-Polaka szerzenia czci świętych Polskich
Konferencja wygłoszona w Obrazowie 23 listopada 1937 roku
"Mirabilis Deus In Sanctis..."
"Dziwny (cudowny) jest Bóg w świętych swoich"
Kochani Bracia Kapłani! Zanim przejdę do właściwego przedmiotu "O obowiązku Kapłana-Polaka szerzenia czci Świętych Polskich" uważam za konieczne powiedzieć najprzód słów kilka o świętości i czci świętych w ogóle a potem o czci patronów naszych.
Cóż to jest świętość? Świętość jest to jak powiada św. Paweł Ap. "Usiłowanie życiem i cnotami odwzorowania w sobie Chrystusa". A zatem świętość to poświęcenie, oddanie całkowite siebie Panu Bogu - to owoc wiernej służby Bożej, to korona doskonałej miłości Pana Boga i ludzi, to wreszcie pójście za Chrystusem i współdziałanie z Nim.
A któż to jest święty? Święty jak to pięknie wyraził pewien autor (Prawidła życia chrześcijańskiego, str. 146 tłum. X. Józef Janiszewski, 1911r.) to chrześcijanin, w którym cała pełnia, cała piękność i wspaniałość życia nadprzyrodzonego i doskonałości ewangelicznej się objawia, w którym łaska święci najświętsze zwycięstwa i tryumfy ku chwale Bożej i pożytkowi duszy, w którym cnoty chrześcijańskie rodzą tysiąckrotne owoce. Święty jest owym cudownym kwiatem, który wytwarzają wspólnymi siłami Wszechmoc Boża, łaska Jezusowa, dobroć Maryi, troskliwość Kościoła i hart woli ludzkiej.
Rozumie się, że w tej świętości są coraz wyższe stopnie, gdyż wzorem, na który w udoskonaleniu i uświęceniu siebie patrzeć należy i takowy sobie przyswajać, jest sam Bóg a to według orzeczenia Boskiego Mistrza, który do wszystkich bez wyjątku powiedział: "Doskonałymi, świętymi bądźcie, jako Ojciec wasz doskonałym, świętym jest". Z tego widzimy, że dążenie do doskonalenia, do uświecenia siebie nie ma granic, nie ma końca. Nigdy, przeto nie można powiedzieć: "mnie tyle doskonałości wystarczy - dla mnie więcej, uświecenia, niż je zdobyłem, nie potrzeba". Wiemy, bowiem o tym dobrze, że na drodze Bożej nie ma zatrzymania, bo kto po niej nie posuwa się dalej naprzód, ten się cofa.
Nie wszyscy też święci są jednacy i równi sobie, lecz jak wśród gwiazd jedne nad drugie są większe i światlejsze, tak podobnież wśród sług i służebnic Bożych, których niebo posiada a nawet, których Kościół wyniósł na ołtarze są stopniowania, a to dzięki większemu oddaniu, poświęcaniu się Panu Bogu, pod wpływem coraz większej miłości, czyli dzięki coraz bliższemu, lepszemu, doskonalszemu odwzorowaniu w sobie Jezusa Chrystusa. Najzwyklejszy mieszkaniec nieba musi być nie tylko bez skazy, ale i zasłużony u Boga, przez przyswojenie cnót zalecanych przez Chrystusa Pana w Ośmiu Błogosławieństwach. Takich Świętych - różnych stopni, jest w Kościele tryumfującym całe mnóstwo ze wszech narodów, pokoleń, ludzi, języków, stojących przed Stolicą i przed Obliczem Baranka, przyobleczonych w szaty białe a palmy w ręku ich i wołających głosem wielkim: "Zbawienie Bogu naszemu, który siedzi na stolicy i Barankowi". W tej rzeszy wielkiej są błogosławieni i świeci, w których Bóg za życia ziemskiego lub po śmierci wsławił mocą czynienia cudów, co pozwoliło Kościołowi świętemu, po jak najpilniejszym i najsumienniejszym zbadaniu ich cnót heroicznych i sprawdzeniu cudów przez nich zdziałanych, wynieść ich na ołtarze.
Wiadomo, że pierwszy stopień wyniesienia na ołtarze zowie się beatyfikacją, drugi zaś kanonizacją; pierwszy daje prawo do ich uczczenia w pewnej tylko części Kościoła, drugi w całym Kościele. Policzeni wśród błogosławionych i świętych różnią się miedzy sobą, co do liczby cudów. Gdy bowiem stwierdzonym zostało, że dany Sługa Boży lub dana służebnica Boża ma na dowód swojej świętości dwa cuda uzyskuje w Kościele chwałę błogosławionego lub błogosławionej a dla pozyskania chwały świętego lub świętej potrzeba nowych dwóch cudów. Co do istoty zaś błogosławieni i święci są to ci, którzy służyli Bogu w sposób bohaterski. Przez to jedni i drudzy przyczynili się niemało do uwielbiania Pana Boga, którego świętość w nich jakoby w zwierciadle się odbijała i dlatego psalmista mówi: "Chwalcie Pana w świętych Jego"; przyczynili się to otoczenia Kościoła aureolą, którego stali się podporą i chlubą; przyczynili się do nawrócenia i uświęcenia wielkiej liczby dusz swoją pracą i przykładem.
Kościół w wynoszeniu na ołtarze błogosławionych lub świętych wieńczy siłę i piękność duszy ludzkiej, wywyższa człowieczeństwo, ogłaszając uroczyście człowieka synem lub córką Najwyższego w sposób nieomylny. Dokonuje zaś tych aktów jedynie dla większej chwały Bożej, dla utwierdzenia swojej świętości i dla pożytku dusz swoich wiernych, by ci zachęceni ich przykładami, zapatrzeni w ich cnoty zmuszeni byli niejako powiedzieć do siebie jak ongiś, św. Augustyn, po przeczytaniu żywotów świętych: "mogli ci i owi, a my byśmy nie mogli zdobyć świętości?", wszak poganie nawet, doceniając wartość dobrych czynów mawiali, że przykłady pociągają. Wierni rozumiejąc, że błogosławieni i świeci są miłymi Bogu, przeto dla przypodobania się Mu starali się im cześć oddawać, a przy tym będąc świadomymi swej nędzy moralnej i słabości, słusznie sądzili, że bez ich pomocy nie zdołają ich naśladować i tym samem dostać się do ich towarzystwa i dlatego zawsze udawali się z prośbami do ich pośrednictwa przed Bogiem. Kościół też zachęcał i zachęca nieustannie wszystkich do tej czci i szukania tego orędownictwa, a to w myśl dogmatu o świętych obcowaniu. W skutek tego i nasi ojcowie mawiali: "Przez ludzi idzie się do ludzi, a przez świętych do Boga".
To też cześć świętych zawsze istniała i w Starym Testamencie i w Nowym tym bardziej, i wbrew twierdzeniu różnych heretyków, zwłaszcza nowinkarzy XVI wieku, uważana była, jako najzupełniej zgodna z wiarą, dla ludzi niezmiernie pożyteczną, gdyż oni modląc się za nas prośby nasze czynią skuteczniejszymi, wreszcie pocieszającą, gdyż zachęca nas do pracy nad zbawieniem, do ufności w Boga, do walki, o święte ideały i do wytrwania w służbie Bożej.
Jeżeli za życia ziemskiego na wzór Pana Jezusa miłując wszystkich, przeszli wszystkim dobrze czyniąc, czyżby można, choć na chwilę przypuścić, by będąc w niebie, mając bezpośredni dostęp do Pana nad panami, nie starali się w dalszym ciągu dobrze czynić i wspierać swych braci borykających się na ziemi? To jedno. A drugie, jeśli ziemianie jedni drugich proszą o modlitwy i nawzajem się modlitwą polecają, czyżby modlitwy niebian nie były nam potrzebne? A zatem winniśmy ich czcić, bo są przyjaciółmi Bożymi i do ich wstawiennictwa się uciekać, bo są także naszymi przyjaciółmi najpewniejszymi, którzy nas nigdy nie zawiodą. Cześć im oddawana od Boga się zaczyna, boć Jemu swą świętość zawdzięczają i do Boga się zwraca, gdyż przez nich Pana Boga o różne łaski i dobrodziejstwa błagamy.
Uporawszy się ze sprawą czci świętych w ogóle, teraz przystępuję do omówienia czci naszych Patronów. Dzięki Najwyższemu ojczyzna nasza od zarania swych dziejów chrześcijańskich nie przestaje wydawać Kościołowi błogosławionych i świętych. Jedni z nich, a większość, są kością z kości naszych i krwią z krwi naszej, a niektórzy, choć z innych kości i z innej krwi złożeni, bo pochodzili z innego narodu z nami się jednak jak najściślej zespolili, u nas żyjąc i pracując, u nas się uświecając jak np. św. Wojciech - Czech, św. Klemens Maria Dworzak Morawianin, św. Jozafat Rusin, bł. Grzymisława Rusinka, bł. Kunegunda Węgierka, św. Jadwiga Śląska Niemka i oczekująca swojej kolejki do wyniesienia na ołtarze królowa Jadwiga, w której krew polska z węgierską pomieszana była.
Niestety ze smutkiem i ze wstydem musimy wyznać, że naród nasz nie bardzo zabiegał o wyniesienie na ołtarze swoich synów i córek i dlatego, co do kanonizowanych i błogosławionych, jesteśmy na szarym końcu wśród innych narodów katolickich. Musimy ten błąd naprawić. Naprawa przeważnie zależy od duchowieństwa polskiego, a tym samym w pewnej części i od nas, którzy mamy zaszczyt doń należeć. Chwała Boża, chwała naszego Kościoła i Ojczyzny oraz pożytek naszego narodu tego od nas domaga się.
Powiedziałem, że tego domaga się od nas chwała Boża. Istotnie tak jest. Jeżeli Pan Bóg pragnie, byśmy dusze czyścowe wydobywali z ich kaźni i ułatwiali im dostanie się do wiecznej szczęśliwości, to również pragnienie, by był uczczony w świętych naszych przez wydobycie ich z zapomnienia i przez uwieńczenie ich skroni w Kościele i przez Kościół wieńcem błogosławionych czy świętych. A jakim sposobem uczynić to możemy? Tym, że modlić się winniśmy sami i z wiernymi o ich czy to beatyfikację czy kanonizację, by łaską cudów zostali wyróżnieni:
1. Uciekać się do nich by zdobyć namacalne dowody ich wstawiennictwa za nami, gromadzić dowody uzyskanych za ich przyczyną różnych dobrodziejstw przez różne osoby. Ich wyniesienie na ołtarze powiększy niemało zewnętrzną chwałę Bożą.
2. Wymaga tego chwała naszego Kościoła i Ojczyzny naszej. Naród, który nie czci swoich bohaterów sam sobie krzywdę wielką wyrządza, bo pozbawia się swojej chwały wobec innych narodów. Podobnież, gdy się nie troszczy o uczczenie swoich bohaterów wiary, swoich synów i córek świątobliwych, którzy dlań wielkie położyli zasługi. Przeciwnie ich blask, dzięki orzeczeniu Stolicy Świętej przydaje chwały ich Kościołowi i Ojczyźnie. Czyż nam Polakom, Polskim kapłanom nie zależny na tym by, Kościół nasz, by Polska, jako Matka Świętych jaśniała?
3. Wreszcie powiedziałem, że tego wymaga pożytek naszego narodu. Cześć oddawana przez nas naszym Patronom jest bez wątpienia dla nas korzyścią owszem nieodzowną. Naśladowanie ich cnót, uciekanie się do ich zasług przed Panem Bogiem wielce nam bywa pożytecznym. Wzory, bowiem i przykłady naszych rodaków świętych bezpiecznie muszą na nas silniej oddziaływać, skuteczniej nas do służby Bożej pociągać, do poprawy i uświęcenia naszego dzielniej pobudzić.
Złotousty Skarga, omawiając żywot św. Stanisława Bpa i zachęcając do naśladowania go, tak się odzywa do rodaków: "Bliski a domowy przykład krwi twojej prędzej cię poruszy ku naśladowaniu cnót, nabożeństwa starożytnego - i karanie niepobożności rychlej cię przestraszy. Bo jako na własnej przyrodzonej ziemi osaczony szczep prędzej się krzewi, bujniej rośnie i plenny owoc wydaje tak żywot ten wielkiego Stanisława na tobie (ziemio nasza!), któraś jest własna ziemia jego, szczepiony w prędsze i doskonalsze pożytki owoców znamiennych puścić może". Z tego widać, jak ten, sam kandydat na świętego dosadnie wykazuje korzyści ze czci i naśladowania ojczystych patronów.
O. Florian Jaroszewicz, reformat, autor niezmiernie cennego dzieła w dziedzinie żywotopisarstwa kościelnego pt. "Matka Świętych Polska" nie mniej dobitnie uzasadnia wartość rodzinnych wzorów. Pisze, bowiem tak: "Czyliż Polaka mocniej do chrześcijańskiej doskonałości pobudzić mogą obce przykłady nad domowe? Gdyż tamte są mi dalsze a te bliskie. Czyliż mnie do utrzymania katolickiej wiary tak ma zapalić krew włoska, hiszpańska, niemiecka jak własna krew polska?"
Walerian Kalinka wydał kazanie specjalnie w tym przedmiocie nawołując jak najenergiczniej do czci Patronów swoich ojczystych. Chociaż Kościół Chrystusowy jest powszechny, ale wchłaniając w swój organizm duchowy różne narody nie wynaradawia ich, nie pozbawia cech osobistych, lecz owszem narodowość każdą szanuje i do jej podniesienia duchowego zmierza. Stąd patriotyzmu narodowego nie gani, ale go uszlachetnia, uświęca, język ojczysty pielęgnuje, bo do każdego narodu jego własnym językiem przemawia i co ojczyste dobre i piękne to zaleca, boć wie, rozumie, że ojczyste wzory najsilniej pociągają, jako sercu najbardziej drogie. Zawsze dążył, by każdy naród miał swoje rodzime przykłady do naśladowania i dlatego z każdego narodu stawiał na świeczniku jego mężów i niewiasty, o ile wsławili je cnotami bohaterskimi w służbie Bożej oraz cudami.
Tak też postępował w Polsce, aby Polacy na swoich rodaków zapatrzeni, stali się narodem Bożym, jaśniejącym wśród innych narodów postaciami świętymi. Stąd mamy na ołtarzach cały poczet patronów naszych. Im to z pewnością zawdzięczamy, że naród nasz zdobył od Stolicy Świętej zaszczytne miano "przedmurza chrześcijaństwa" oraz nazwę "Polski zawsze wiernej Chrystusowi i Jego Kościołowi". I za dni naszych, gdy na dorobek nasz wiekowy w winnicy Chrystusowej, (...) ze wschodu i z zachodu, by Polskę odchrześcijanić, odkatoliczyć, w tym najbardziej trzeba nam zacieśnić związek z niebem przez naszych świętych patronów, by nam stamtąd pomocy nie zabrakło do walki, by Polak słysząc i wierząc, że jest z narodu świętych i męczenników, że Królową jego Niepokalana Maryja tym bardziej trwał na posterunku walki o Boga, Kościół i Ojczyznę, tym skwapliwiej, pożądał sprawiedliwości i był nią nazwany, by przez to stał się nieodrodnym potomkiem swoich przodków i skarbnicę polskiej świętości swym doskonałym życiem z wiary pomnażał.
Biada, bowiem narodowi, w którym świętość zamarła lub zamiera. W niebie istnieje, że tak powiem, patriotyzm. Święci przez to, że opuścili padół płaczu i swoje rodzinne strony nie zrywają ze swymi krewniakami, rodakami, ze swą ojczyzną. Radzi są, przeto i szczęśliwi, gdy im mogą skutecznie nieść pomoc, gdy swą ziemską ojczyznę ratują, wypraszając u Pana Boga to, co jej jest potrzebnym. A zatem i nasi rodacy święci w dalszym ciągu kochają swą rodzinę, naród nasz i Polskę, w której dosłużyli się korony niebieskiej. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że ciągle się za nami wstawiają do Królowej Korony Polskiej, a przez nią do Chrystusa - Króla. To posłannictwo orędownicze tym skwapliwiej wykonują, im bardziej my się do nich uciekamy, ich czcimy i naśladujemy.
Na sądzie ostatecznym dowiemy się, ile my sami, nasze rodziny, naród cały i ojczyzna będziemy zawdzięczać naszym patronom i patronkom. Starajmy się o ich zjednanie w myśl tego, co powiedział Mickiewicz: "Szczęśliwa przyjaźń. Świętym jest na ziemi, kto umiał przyjaźń zabrać ze Świętymi" -. Dlaczego? Na to daje nam odpowiedź Pismo święte, które w Psalmach zawiera takie zdanie: "z świętym - świętym będziesz, a z mężem niewiernym - niewiernym będziesz". Nasi drodzy Rodacy niebiescy wołają na nas: "Świętymi bądźcie." "Aby zostać świętym w niebie, trzeba nim być na ziemi".
Wtedy tylko sprawę czci naszych Patronów posuniemy naprzód, jeżeli ich dobrze poznamy, pokochamy i ich życie i cnoty naśladować będziemy. Nasze osobiste nabożeństwo ku nim tak pojęte zdołamy rozkrzewić w naszych parafiach, w diecezjach a tym samem i w ojczyźnie. W tym celu miejmy w naszych bibliotekach księgi opisujące ich żywoty, wczytujmy się w nie, rozmawiajmy o nich, głośmy ich cnoty i zasługi na zebraniach braterskich, tercjarskich, przy nauce dzieci katechizmu a zwłaszcza na ambonie. Miejmy ich wizerunki w domach naszych, ozdabiajmy niemi świątynie nasze, ich uroczystości wyzyskujmy do pogłębiania ku nim czci i miłości w sercach parafian. Dbajmy o ich kaplice i figury. Popierajmy wydawnictwa gromadzące materiały do ich żywotów oraz do opisu życia tych, którzy w przyszłości winni być wyniesieni na ołtarze. Zalecajmy wiernym modlitwę o kanonizację i beatyfikację naszych rodaków. Podczas wizyty pasterskiej rozdawajmy ich "żywociki" i podobizny. Te i tym podobne środki uważam za wskazane byśmy się mogli wywiązać z obowiązku szerzenia czci Świętych Polskich w ogóle.
Przechodząc do szczegółów uważam, że w naszej diecezji należy nam dokładać wszelkich starań o szerzenie czci Świętych Męczenników Sandomierskich, która w ostatnich czasach podupadła, o kanonizację bł. Wincentego Kadłubka i bł. Czesława oraz o beatyfikację królowej Jadwigi, związanej ze Świątnikami i z katedrą naszą, a także Teresy Izabeli Morsztynówny, zmarłej w opinii świętości po złożeniu ślubów zakonnych w osiemnastym roku życia i której zachowanie w całości ciała w ciągu 240 lat świadczyć może o umiłowaniu tej duszy dziewiczej przez Pana Boga.
Kończąc przytoczę wiersz napisany przez Franciszka Karpińskiego na cześć Świętych Polaków, Patronów Polski (1780-1790)
Świeci! Niebieskiej mieszkańcy krainy
Do Was bieżymy w czasie złej godziny
Których za własnych współziomków ogłasza
Ojczyzna nasza.
Po tejże ziemi z namiście chodzili
Z tych samych źródeł wodę naszą pili
Polska Was matka mlekiem swym karmiła
Rola żywiła.
Wspomnijcie bracia na wasze rodaki,
Książęta niebios na liche żebraki
Dobrego Boga błagajcie za nami
Swemi prośbami.
Jeśli głód, wojna i powietrze srogie,
Nawiedzić zechcą Królestwo ubogie
Brońcie nas stojąc na kraju granicy
Święci strażnicy.
Wreszcie ostatnie słowo: Stańmy, bracia kochania, do apelu. Zawrzyjmy przyjaźń z naszymi Świętymi. Apostołujmy ich cześć. Uświecamy przez to siebie i lud i uczyńmy Polskę błogosławioną i świętą.
Nadesłane artykuły opublikowane w serwisie internetowym są własnością autorów.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.