Strona główna Duszpasterstwo
Instytucje diecezjalne



BiskupiKuria DiecezjalnaSąd BiskupiStrona główna
• Bp sandomierski Krzysztof Nitkiewicz
• Bp pomocniczy Edward Frankowski
• Bp senior Wacław Świerzawski
• Kancelaria Kurii Diecezjalnej
• Wydziały Kurii Diecezjalnej
• Diecezjalne rady i komisje
Caritas Diecezjalana
(Strona własna)
Wiadomości
Kalendarium
DekanatyParafie
• Wyszukiwarka parafii
Sanktuaria 
Uczelnie i szkołyDomy rekolekcyjne
i domy kultury
Media diecezjalneMuzeum Diecezjalne
• Wyższe Seminarium Duchowne
• Instytut Teologiczny
• WZNoS KUL Stalowa Wola
• WZPiNoG KUL Stalowa Wola
• Katolickie Liceum i Gimnazjum
w Sandomierzu

• Katolickie Liceum i Gimnazjum
w Ostrowcu Świętokrzyskim

• Katolickie Gimnazjum i Liceum
w Stalowej Woli

• Katolickie Przedszkole i Szkoła
Podstawowa w Ostrowcu Św.

• Rodzina szkół imienia Jana Pawła II
• Centrum KEiFC Quo vadis w Sandomierzu
• Ośrodek TiFCh Augustianum w Radomyślu
• Ośrodek Formacyjny w Tarnobrzegu
• Dom Formacyjny w Gorzycach
• Katolicki Dom Kultury w Sandomierzu
• Katolicki Dom Kultury Arka w Racławicach
• Ośrodek Formacji Liturgicznej Zawichost
• Ośrodek Pomocy w Kryzysach Fundacji
Powrót w Zawichoście

• Pustelnia Złotego Lasu w Rytwianach
• Relaksacyjno-Kontemplacyjne Centrum
Terapeutyczne SPeS w Rytwianach
• Diecezja Sandomierska w Internecie
• Gość Niedzielny
• Kronika Diecezji Sandomierskiej
• Niedziela
• Studia Sandomierskie
Dom Księży Emerytów
Katolickie Centra Pomocy Rodzinie
Wydawnictwo Diec.
i Drukarnia
(Strona własna)
Fundacja "Serce bez granic" (Strona własna)
  

» DUSZPASTERSTWO » KATECHUMENAT » KATECHEZY KATECHUMENALNE (5111)   
M E N U

Wysławiając
Miłosierdzie Boże


Duszp. Trzeźwości

Katechizacja

Pomoce katechet.

D. Dzieci i Młodzieży

Liturg. Służba Ołtarza

Ruch "Światło-Życie"

Piesza Pielgrzymka

Akcja Katolicka

KSM

Duszp. Rodzin

Katechumenat

Katechezy

Duszp. Akademickie

Duszp. Powołaniowe

Pap. Dzieła Misyjne

Wspólnoty

Duszp. Związków
Niesakramentalnych


Duszp. Biblijne

Koła różańcowe

Wspólnoty o. Pio

Duszp. niesłyszących

Rok Wiary 2012-2013



Główna Indeks



Nr strony



Wyszukiwarka ...




WYBÓR I DECYZJA

Człowiek pociągnięty łaską nawraca się, czyli zatrzymuje się i zaczyna iść w kierunku Chrystusa. + Są dwie drogi - błędna i prawdziwa, grzechu i świętości. + Porzucenie błędnej drogi kosztuje. To krzyż. + Na nową drogę rzuca światło Ewangelia. + Kto więc podejmuje decyzję, by iść za Chrystusem, dostaje do ręki krzyż i Ewangelię. + Dokonuje się to w obrzędzie przyjęcia do katechumenatu.

Zbliża się szybko, nawet bardzo szybko, dzień przyjęcia do katechumenatu. Chyba można powiedzieć bez patosu: dzień to wielki. Przede wszystkim dla tych, którzy się do chrztu, bierzmowania i Eucharystii przygotowują. A przez te sakramenty - do spotkania z Chrystusem. Gdybyśmy tak pomyśleli nad tym jednym zestawem dwu słów: spotkanie z Chrystusem! Nie przyjedzie tutaj limuzyną, nie będzie fotografów, nikt nie będzie bił brawa... przyjdzie cicho, tak jak wtedy, gdy szedł na szczyt Golgoty, na krzyż, a potem zmartwychwstał, kiedy nie było nawet świadków.


1. Zawrócenie z błędnej drogi i wejście na drogę Chrystusa

Oprócz was, drodzy katechumeni, będą w tym dniu również wasi bliscy. Macie swoje środowiska, rodziny, mówicie im o tym, do czego zmierzacie. Będzie to też dzień wielki dla katechistów - ludzi, którzy poświęcają swój czas, swoją wiedzę, swoje życie, swoją miłość dla drugich, aby im przekazać skarb wiary. Będzie to dzień wielki dla całej naszej wspólnoty. Może nie gromadzi się tutaj cała w czwartki - dni naszych spotkań - ale bądźcie świadomi i przekonani, że jest tu sporo takich, którzy rozumieją, co to znaczy spotkanie z Chrystusem.

Myślę. że i to mam prawo powiedzieć: ten dzień będzie wielki również - aż podziw bierze, że tak można mówić - dla samego Chrystusa, który żyje i towarzyszy nam w drodze, który jest Głową tego Ciała, jakie my stanowimy. Myślimy Jego myślami, miłujemy i próbujemy miłować Jego miłością. I cieszymy się Jego radością, gdy nowi ludzie, wezwani przez Niego - tak jak wtedy, dwa tysiące lat temu - powiedzą: tak jest, wierzę, Panie. Może krzyczeli przez lata, jak ślepcy przy drodze (por. Mt 9,27), wiedząc że przechodzi obok: Jezusie, Synu Dawidów, zmiłuj się nad nami! Ludzie zaplątani w grzech, ci których uwiódł błąd i zło innych ludzi, a czasem tylko ludzie nie mający światła wewnętrznego, nie znający dotąd Boga, doczekali wreszcie tego dnia, kiedy wypowiedzą wobec wspólnoty, po dokonaniu wyboru, jaka jest ich decyzja. Powiedzą: wierzę!

Będzie to tylko retoryczne pytanie, jakie do was skieruję: czy wszyscy tu w tej chwili obecni jesteście już przygotowani do wyrażenia tej decyzji i stoicie na wysokości zadania? Służył temu przygotowaniu cały ostatni okres. Od września już trwa prekatechumenat czyli etap przygotowawczy do katechumenatu. Kandydaci do chrztu wysłuchali kilku wstępnych katechez, przedyskutowali ich treść ze swoimi katechistami, zdobywali wiedzę potrzebną do rozeznania Chrystusa i na miarę tego rozeznania podjęli już pierwsze próby naśladowania Go. Czynią to z pomocą Kościoła, czyli ludzi żyjących wiarą w Boga, który objawia się w Chrystusie. Bo On, gdy przychodzi, jest tak blisko, tak blisko, że można zabłądzić, można się z Nim rozminąć. Mieli oni też czas na oczyszczenie motywów. Bo kiedy ktoś przychodzi i prosi o chrzest, to my jeszcze nie wiemy, czego chce. Czy jest to decyzja dojrzała, czy powierzchowna. Czy za nią pójdzie zmiana życia, czy to jest jeszcze jedna fasada, próba jeszcze jednego nieudanego działania w życiu, może już nie pierwsza.

Okres ostatnich dwu miesięcy, konkretnie październik i listopad, był czasem "pierwszej ewangelizacji" (Obrzędy, 68), głoszenia "prawdy o Bogu żywym i o Jezusie Chrystusie" (Obrzędy, 9), Synu Bożym, który jest Głową Ciała-Kościoła. Który został posłany przez Ojca, stał się człowiekiem, czynił, nauczał, umarł, zmartwychwstał i posłał Ducha Świętego, aby żyć w Kościele. Oto cała Trójca: Ojciec, Syn, Duch. Dzięki działaniu Trójcy, Boga w Trójcy Jedynego, Ojca, Syna i Ducha, ludzie dotknięci łaską, czyli wypracowanym przez Boga sposobem dotykania człowieka, nawracają się do Chrystusa. Szli w odwrotnym kierunku, nie znali Go. I nagle impuls Ducha Świętego od wnętrza, słowo głosiciela od zewnątrz - i odwrócili się od błędnej drogi. W świetle Chrystusa, którego zobaczyli na horyzoncie, jeszcze w zarysie, ale już wystarczająco, żeby dokonać tego zwrotu, zaczęli oczyszczać motywy swojego zbliżania się do Niego.

Ewangelizacja, ruch Boga przez Chrystusa i Ducha Świętego ku człowiekowi poprzez narzędzie, jakim są ludzie wierzący - wszyscy, a w sposób szczególny kapłani - doprowadza do wiary. To znaczy do przyjęcia tych słów, które słyszy o Bogu, za wiarygodne. Słowa są wiarygodne, gdy nie tylko można przytaknąć prawdzie tych słów, ale można i trzeba zawierzyć Temu, kto te słowa wypowiada. Jeśli zawierzę, odwracam się od grzechu, który jest pełen też atrakcyjności i wielu ludzi fascynuje i mami. Iluż to daje się nabrać na pozór blichtru, w jaki grzech się ubiera?

Dopiero wiara sprawia, że ludzie odwracają się od grzechu i chcą skłonić się ku tajemnicy największej, jaka jest na świecie: tajemnicy miłości Boga. Bo jeśli przedtem błądzili i grzeszyli, to też szukali tam na swój sposób prawdy i dobra, i szczęścia. Nie wiedzieli, że idą w grząski teren. Dopiero kiedy zostali ogołoceni, oszukani, odarci ze wszystkiego, znieprawieni - tak jak czyni to z człowiekiem grzech - i usłyszeli słowo Boga, doświadczyli miłości Boga w Chrystusie Dobrym Pasterzu, który przebacza i okazuje miłosierdzie, zaczęli wracać, zbliżać się do tajemnicy. I wtedy, jak w przypowieści o synu marnotrawnym, dokonali wyboru. Zadecydowali: "wrócę do Ojca" (por. Łk 15,18). On mi wszystko odpuści, przyodzieje w szatę godową, posadzi do stołu i zasiądę do takiej wspólnoty, o jakiej marzę w głębi moich najbardziej intymnych przemyśleń.

Zbliża się więc dzień podjęcia decyzji, dzień rozpoczęcia ścisłego katechumenatu. Rzućmy okiem na całość tej szkoły, w tej chwili jednorocznej. W pierwotnym Kościele katechumenat trwał kilka lat i miał surowe wymagania. Zresztą dzisiaj są nie mniejsze, lecz biorąc pod uwagę współczesnego człowieka, tempo dzisiejszego życia i czasem słabość psychofizyczną ludzi, skracamy ten czas do jednego roku. Choć nie pobłażamy. To jest owo minimum wynikające z poczucia odpowiedzialności za to, co jest tak wielkie i tak trudne do przekazania.

Są cztery etapy w całym katechumenacie. Okres przygotowawczy, prekatechumenat, zakończy się w sobotę przed pierwszą niedzielą adwentu. Zacznie się drugi okres, katechumenatu ścisłego, który będzie trwał do rozpoczęcia Wielkiego Postu, do Środy popielcowej. Potem będzie okres trzeci, oczyszczenia i oświecenia. Zawsze, kiedy słyszymy te dwa zestawione ze sobą terminy: oczyszczenie i oświecenie, staramy się widzieć Jezusa Chrystusa, który bierze krzyż, aby oczyszczać Krwią swoją, który umiera i zmartwychwstaje, aby światło Zmartwychwstania przeniknęło w nas a my żebyśmy się zjednoczyli z Nim w naszym wysiłku, w cierpieniu, czasem w konieczności rezygnacji z zrozumienia tego, czego Chrystus wymaga. Na tym też polega wiara, że często czegoś nie rozumiemy, ale zawierzamy Temu, który umarł i zmartwychwstał. W tym cierpieniu umysłu, który nie może wyjaśnić wszystkiego do końca, jest zawarta decyzja podjęcia przez człowieka losu wspólnego z Chrystusem. On był do krzyża przybity - ja muszę tylko przyjąć te wymagania, które On, zmartwychwstając z krzyża, stawia wobec mnie.

Okres ten kończy się w Wigilię paschalną, w dzień przyjęcia sakramentów chrześcijańskiego wtajemniczenia - chrztu, bierzmowania i Eucharystii - gdzie katechumeni spotykają Chrystusa i Jego moc i rozeznają Go w łamaniu Chleba (Łk 24,35). Po tym wydarzeniu wchodzą w czwarty okres: tak zwanego głębokiego wtajemniczenia, mystagogii. Wtedy patrzą już z innej perspektywy: nie z zewnątrz, ale od wewnątrz.

Dawna praktyka Kościoła dzieliła Mszę świętą na Mszę katechumenów i Mszę wiernych. Katechumenom nie wolno było patrzeć na cud przeistoczenia. Mogli tylko słuchać, a po kazaniu musieli wyjść, ponieważ nie byli duchowo przygotowani do spotkania z Chrystusem w Hostii. Dzisiaj pozwalamy katechumenom pozostawać od samego początku przez całą Mszę świętą, a poza tym kościoły są otwarte, już nie w katakumbach, jak to wtedy było, i każdy może wejść: poganin, wyznawca innej religii, człowiek chory psychicznie, grzesznik, święty.

Wszyscy mogą patrzeć i słuchać, rozumieć i przyjmować na tyle, na ile mają wiarę. Kto nie ma wiary, niczego nie zrozumie. Nie ma wewnętrznego spojrzenia na ukrytą tajemnicę, nie rozumie obrzędu, nie rozumie słów liturgii, nie spotyka Chrystusa. Wiara budząca się u katechumenów powoli odkrywa przed nimi bogactwo "spraw niewidzialnych". Dopiero po przyjęciu sakramentów wchodzą do "wnętrza" misterium i rozumieją je inaczej niż dotąd, kiedy byli wprawdzie obecni na Mszy, ale tylko patrzyli, a nie dotykali (por. 1 J 1,1).

Spójrzmy jednak na ten moment, który nastąpi w sobotę, w wigilię Adwentu, moment publicznego wyrażenia uformowanej już w was decyzji, patrząc na to jak na scenę zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie. To będzie nam stawiane przed oczy w Adwencie wiele razy, abyśmy sobie wciąż przypominali ten schemat spotkania Boga z człowiekiem: Bóg i Maryja. Człowiek mówi: Amen, fiat. Jedno z najkrótszych a treściwych słów: niech się tak stanie; "niech mi się stanie według Twego słowa" (Łk 1,38). Powtarzamy to wszyscy, którzy wierzymy, kiedy przyjmujemy Ciało Pańskie w Komunii świętej. Kapłan podnosi Hostię i podając nam do ust mówi: "Ciało Chrystusa" - a my odpowiadamy: "Amen" czyli: tak jest, wierzę w to. Człowiek jeszcze raz publicznie powtarza wtedy deklarację o niezwykłym zobowiązaniu, od którego zależy zmiana myślenia i obyczajów. Nie wolno rzucać pustych słów, słów na wiatr. Słowa mają swój honor, swoją wagę. Słowa zobowiązują, słowa wyrażają wewnętrzną, głęboką decyzję człowieka, są inspiracją nowego stylu życia.


2. Znak krzyża pierwszym drogowskazem

Po tym wstępie możemy sięgnąć do samego obrzędu. Obrzęd przyjęcia do katechumenatu rozpoczyna się od przedstawienia kandydatów wspólnocie Kościoła, po czym następuje dialog: "O co prosisz Kościół Boży?" Kandydat odpowiada: "O wiarę". "Co daje ci wiara?" - "Życie wieczne" (Obrzędy, 75). Znowu te skróty, hasła tak niezwykle głębokie, dialog tak istotny jak spotkanie z Chrystusem. Takie jedno zdanie: "Wiara daje mi życie wieczne" może być przedmiotem wieloletnich rozważań, zgłębiania tego misterium, czym jest wiara, która daje życie wieczne.

Życie wieczne! Właśnie to stanowi nić przewodnią. Dialog między kapłanem, reprezentantem Kościoła i Chrystusa, a przygotowującym się do wejścia na drogę chrześcijaństwa dokonuje się wobec zgromadzonej wspólnoty w ramach obrzędu, obrzędu sakramentalnego. Obrzęd - wiecie to już z poprzednich naszych rozważań - obrzęd liturgiczny, sakramentalny jest kontynuacją działań Chrystusa (tak Chrystus chciał), którym towarzyszą Chrystusowe słowa. Tak jest w każdej Mszy świętej. Ksiądz bierze w ręce Chleb i mówi: "To jest Ciało moje". Nie jest to ciało księdza, ale Ciało Chrystusa, który każe księdzu mówić w Jego imieniu: "To jest Ciało moje". Każe też czytać Ewangelię, która mówi, w jaki sposób chleb przemienia się w Ciało Chrystusa. Podobnie jest z obrzędem wstępnym przyjęcia do katechumenatu. Są znaki i objaśniające je słowa.

Obrzęd ma dwie dominanty. Pierwsza to znak krzyża. Znak, który wszyscy znamy, który my, wierzący, czynimy od dziecka. Czasem z rozmysłem, z refleksją, z uwagą, a czasem powierzchownie, z rutyną, bez zastanowienia się nad tym, co on oznacza. I po to, aby zapamiętać, że znak krzyża jest znakiem najważniejszym w naszym chrześcijańskim życiu, w dniu przyjęcia do katechumenatu, w tym dniu decyzji wręcza się kandydatom wizerunek Ukrzyżowanego, mały krzyżyk. Ma on stać się odtąd towarzyszem ich drogi, a w momentach trudnych przedmiotem wpatrywania się, kontemplacji. Ludzie wierzący zawsze noszą ze sobą wizerunek krzyża. Oddaleni czasem od swoich rodzin, żyjący na wygnaniu i pielgrzymujący po świecie, mają przy sobie wizerunek Ukrzyżowanego. Więźniowie w obozach wojennych rzeźbili sobie sami czy wiązali krzyż, żeby patrzeć na niego, kiedy nie rozumieli sytuacji, w jakiej musieli się znaleźć. W ogołoceniu swojej samotności słyszeli często głos z krzyża.

Znak! Powiedziałem przed chwilą, że w tym obrzędzie dokona się przekaz znaku krzyża, nie tylko wizerunku krzyża: otrzymacie naznaczenie krzyżem, znak krzyża na czole. I rzecz niezwykła: sfragís, grecki termin, który oznacza znamię, znak, w Tradycji Kościoła odnoszono również do całego chrztu. Jeśli my dzisiaj, ochrzczeni w niemowlęctwie, żegnamy się, czynimy znak krzyża, to wyznajemy Trójcę Świętą: Ojca, Syna i Ducha, wyznajemy śmierć Syna Bożego na krzyżu, ale równocześnie wyznajemy, że to wtargnięcie Trójcy w nasze życie dzięki śmierci krzyżowej Chrystusa dokonało się we chrzcie.

Odtąd została określona nasza przynależność do Chrystusa. Św. Paweł wiele razy mówi: wy, którzyście zostali zanurzeni w wodzie chrzcielnej, zostaliście zanurzeni w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa (por. Rz 6,3-4). Przynależycie do Chrystusa, a więc już wyrzekliście się grzechu i szatana. Wyszliście z obszaru, gdzie on ma władztwo, i weszliście w obszar Chrystusa, jesteście Jego własnością. Św. Paweł tak o tym mówi w liście do Efezjan: "W Nim także i wy usłyszeliście słowo prawdy, Dobrą Nowinę o waszym zbawieniu (ewangelizacja). W nim również uwierzyliście i zostaliście naznaczeni pieczęcią (pieczęć, znamię, sfragís) Ducha Świętego, który był obiecany (pieczęć w języku św. Pawła znaczy chrzest). On jest zadatkiem naszego dziedzictwa na odkupienie, które nas uczyni własnością Boga" (Ef 1, 13-14). Nabył nas krwią swoją na wyłączną własność i nie odda tej własności. Za tę własność złożył okup ze swojego życia. Umarł na krzyżu, abyśmy żyli Jego życiem.

Równocześnie ta pieczęć, to znamię, sfragís wyciska na duszy obraz - język katechizmowy mówi: charakter chrzcielny - obraz Tego, który jest obrazem Boga w nas, Chrystusa. Wiemy, że Bóg stworzył nas na obraz i podobieństwo swoje (Rdz 1,27). Przez grzech obraz został zniszczony, a przez chrzest wraca obraz Boży w człowieku. Otrzymujemy z powrotem podobieństwo do Boga. Oczywiście podobieństwo w myśleniu i miłości. Możemy naśladować Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, w Jego obyczajach, w Jego życiu. Wielka rzecz! I stąd mamy udział we wspólnocie z Chrystusem. Jeśli cierpimy, dzielimy los Jego krzyża a równocześnie możemy być pewni udziału w losie Jego zmartwychwstania (Rz 6,5). Jest pieczęć wyciśnięta, podpis Chrystusa dany Krwią, zatwierdzający, że jesteśmy Jego. Kiedy czynimy znak krzyża, o tym wszystkim pamiętamy.

Proszę zauważyć - zresztą wielu z was to przeżywało w zeszłym roku, kiedy też wprowadzaliśmy katechumenów do Kościoła - jak wzruszające są te krótkie słowa obrzędu: "Janie (powie kapłan), przyjmij krzyż na czole. Sam Chrystus umacnia cię znakiem swojego zwycięstwa. Ucz się Go poznawać i naśladować" (Obrzędy, 83). A potem, czyniąc znak krzyża na uszach, mówi: "Przyjmij znak krzyża na uszach, abyś usłyszał głos Pana". I dalej: "Przyjmij znak krzyża na oczach, abyś ujrzał jasność Bożą. Przyjmij znak krzyża na ustach, abyś odpowiedział na słowo Boże. Przyjmij znak krzyża na piersiach, aby Chrystus przez wiarę mieszkał w twoim sercu. Przyjmij znak krzyża na barkach, abyś udźwignął słodkie brzemię Chrystusa" (Obrzędy, 85). I tu katechumeni dostają krzyż do ręki.


3. Opisem drogi Ewangelia

Obok znaku krzyża pojawia się w obrzędzie druga dominanta. Droga. Chrystus powiedział: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem" (J 14,6). Dzięki dokonanemu wyborowi - wybrałeś między dobrem a złem, między szatanem a Chrystusem - wchodzisz na drogę, która jest Chrystus. A więc będziesz uczestniczył w Jego losie. Przygotuj się na cierpienie i krzyż. Nie ma innej drogi. Można tylko żyć z Chrystusem lub bez Niego, cierpieć z Chrystusem lub bez Chrystusa. Bez Chrystusa cierpienie staje się piekłem. Z Chrystusem staje się zwycięstwem, bo Chrystus przeszedł przez cierpienie i śmierć i zmartwychwstając - zwyciężył. I powiedział: "Kto chce być uczniem moim, niech weźmie krzyż swój na co dzień i idzie za Mną" (por. Łk 9,23). "A gdzie Ja jestem, tam będzie i (mój uczeń,) mój sługa" (J 12,26).

Od początku chrześcijaństwa obraz rozstajnych dróg, bardzo plastycznie mówiący o konieczności dokonania wyboru - trzymasz w ręku krzyż i wybierasz: idź za Chrystusem - stał się regułą życia chrześcijańskiego. "Uczyniwszy wybór na wieki", raz jeden podjąwszy decyzję egzystencjalną, która wiąże i zobowiązuje, będę "co chwila wybierał" (poeta). Co chwila stoję wobec wyboru. Co chwila szatan kusi a Bóg proponuje swoje rozwiązanie w Chrystusie Jezusie - i trzeba umieć wybrać.

Starożytny tekst, którego część niedawno włączono do pięknej pieśni śpiewanej po Komunii: "Dziękujemy Ci, Ojcze nasz", Didache, tekst z drugiego wieku albo jeszcze wcześniejszy, tak to ujmuje: "Dwie są drogi - jedna życia, druga śmierci, różnica zaś między obu drogami jest wielka. A oto droga życia (i streszcza całą Ewangelię): będziesz miłował Boga, który cię stworzył, bliźniego swego jak siebie samego... Błogosławcie tych, którzy wam złorzeczą, i módlcie się za swych nieprzyjaciół, pośćcie za swych prześladowców... Poskramiajcie żądze zmysłów i ciała... Błogosławiony, który według przykazania daje... Nie zabijaj. Nie cudzołóż. Nie gorsz dzieci. Nie dopuszczaj się poróbstwa. Nie kradnij, Nie czaruj. Nie truj. Nie zabijaj dziecka w łonie, ani nowo narodzonego. Nie pożądaj własności bliźniego. Nie dopuszczaj się krzywoprzysięstwa. Nie świadcz fałszywie. Nie złorzecz. Nie pamiętaj uraz. Nie bądź dwoistej myśli i dwoistego języka, bo dwujęzyczność jest sidłem śmierci. Niech mowa twoja nie będzie kłamliwa i próżna, lecz pełna czynu. Nie bądź chciwy, drapieżny, obłudny, złośliwy, pyszny. Nie knuj złego przeciw bliźniemu swemu". Cały rachunek sumienia. To jest droga życia.

A potem mówi: "A oto droga śmierci - zła i pełna przekleństwa: zabójstwa, cudzołóstwa, pożądliwości, kradzieże, bałwochwalstwa, czary, trucia, rabunki, fałszywe świadectwa, obłuda, dwulicowość, podstęp, wyniosłość, złośliwość, zawziętość, chciwość, bezwstyd w mowie, zazdrość, zuchwalstwo, pycha, chełpliwość, prześladowanie dobrych, nienawiść prawdy, miłość kłamstwa, niesprawiedliwe nagradzanie, unikanie dobra i sprawiedliwego sądu, wrażliwość nie na to, co dobre, lecz na to, co złe... Trzymajcie się, dzieci, z dala od tego wszystkiego. Bacz, aby cię nikt nie sprowadził z drogi tej nauki, inaczej cię ucząc niż Bóg".

A więc, moi drodzy, droga Chrystusa. To samo usłyszycie niebawem. Kapłan podejdzie do was w imieniu Chrystusa i powie: "Postępując w światłości Chrystusa, zaufajcie Jego mądrości, a oddając Mu codziennie swoje życie, całym sercem w Niego wierzcie. Taka jest droga wiary, którą Chrystus prowadzi was w miłości, abyście osiągnęli życie wieczne" (Obrzędy,76). A potem wręczy wam Księgę Ewangelii, którą odtąd będziecie codziennie czytać, przez całe życie zgłębiać i z niej uczyć się chrześcijaństwa: "Przyjmij Ewangelię Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, abyś Go lepiej poznał i wierniej naśladował" (Obrzędy, 93).

Kończę naszą dzisiejszą refleksję. I jeszcze raz powtórzę, że zbliżamy się do wielkiego dnia podjęcia decyzji i wyrażenia jej w sposób publiczny. Staniecie wobec ludzi wierzących i wyznacie to. Odtąd każde uczynienie znaku krzyża - bo już będziecie do tego zobowiązani - będzie wyznaniem wiary. Będzie wyznaniem wiary w jedność znaku i Rzeczywistości, którą ten znak objawia, wyraża. Będzie każde uczynienie znaku krzyża wezwaniem do dania świadectwa Chrystusowi w tym świecie, który jest tak jeszcze pogański. Pomimo, że ci "poganie" to też ludzie ochrzczeni w imię Jezusa Chrystusa. Ale już tego nie pamiętają. Już nie rozumieją znaku krzyża, nie rozumieją swojego chrztu, nie rozumieją Eucharystii. Czy mogą mieć w sobie miłość Chrystusa?

Będziemy teraz dziękować Bogu za wielką łaskę wiary, dzięki której jesteśmy blisko z Nim, z Chrystusem. Dostąpiliśmy przywileju spotkania z Bogiem obecnym w Najświętszym Sakramencie, za chwilę będziemy przy Nim trwać na krótkiej adoracji.


W górę
Cofnij Strona główna Copyright © 2000-2017 by Diecezja Sandomierska
Poinformuj Redakcję Portalu: www@sandomierz.opoka.org.pl
Aktualizacja: 7 czerwca 2011