Effeta, to znaczy: Otwórz się, abyś na cześć i chwałę Boga wyznawał wiarę, którą ci głoszono. (Kapłan wypowiada te słowa siedem razy, do każdego z wybranych). (Obrzędy, 202)
Módlmy się. Boże, nasz Ojcze, nasi wybrani poznali zamiary Twojej miłości i tajemnice życia Jezusa Chrystusa. Spraw, aby ustami wyznawali to, w co wierzą z całego serca, i w całym życiu wypełniali Twoją wolę. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen. (Obrzędy, 198)
A teraz powtórzmy słowa Składu Apostolskiego: Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi... (Obrzędy, 199)
Modlitwa za wybranych:
Módlmy się za tych katechumenów, których Bóg wybrał, aby w duchu wiary sprzeciwiali się wszelkim ułudom świata. Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.
Módlmy się, aby zachowali wdzięczność za to, że przez Boży wybór poznali wieczną nadzieję i weszli na drogę zbawienia. Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.
Módlmy się, aby wszyscy chrześcijanie odwrócili się od grzechu, który niszczy życie wieczne. Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.
Módlmy się, aby nadchodzące uroczystości paschalne utwierdziły w nas nadzieję zmartwychwstania z Chrystusem. Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Panie.
Panie Jezu Chryste, uwolnij od śmierci wiecznej tych wybranych, którzy w sakramentach szukają życia. Wyzwól ich od ducha nieprawości i przez Twojego ożywiającego Ducha udziel im wiary, nadziei i miłości, aby żyjąc zawsze z Tobą, uczestniczyli w chwale Twojego zmartwychwstania. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Słowo o spowiedzi
(przed pierwszą spowiedzią dorosłych)
Jest Bóg i szatan, dlatego jest dobro i zło. Człowiek rodzi się na tym świecie skażony złem i skłonny do złego. To jest wielka tajemnica. Często po wielu latach życia dopiero odkrywamy owo "video meliora proboque, deteriora sequor- (Owidiusz), widzę dobro, pochwalam dobro, idę za złem (por. Rz 7,15). Wewnętrzne rozdarcie jest faktem. Patrząc na swoje życie, patrząc na życie innych ludzi widzimy, że to jest prawda, Tak jest - ale jest z nakazu Boga i Chrystusa jedna droga, prawda, dobro i piękno. "Niech mowa wasza będzie: Tak, tak; nie, nie- (Mt 5,37). "Nie można dwom panom służyć- (por. Mt 6,24).
Myślę, że nikt tego nie kwestionuje. Każdy człowiek niesie w sobie tęsknotę, by być człowiekiem dobrym. Chce czynić dobro, chce żyć w prawdzie. Jeśli tak nie jest, boleje nad tym bardzo. Chrystus Pan umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. To znaczy: dzięki śmierci krzyżowej i zmartwychwstaniu Chrystusa możemy tak żyć, by wybrać raz na zawsze drogę dobrą i iść tą drogą, sprzeciwiając się złu, grzechowi i szatanowi. Kto jest ochrzczony w Chrystusie, powinien żyć tak, jak On żyje. Naśladować Go i nigdy w życiu nie popełnić grzechu.
Ale gdzie jest człowiek, tam jest słabość. Co więcej, możliwość - w imię własnej wolności - powiedzenia Bogu: nie będę Ci służył! i zaprzedania siebie w służbę szatanowi. To nie jest takie proste zauważyć, kiedy się to zaczyna. Bo jak trudno jest rozpoznać obecność Chrystusa, tak trudno jest dostrzec szatana. On nie przychodzi od zewnątrz. Czasem w złych ludziach, najczęściej w naszym wnętrzu ma sprzymierzeńca. W nas jest zarzewie grzechu, które sprzyja pokusom diabelskim: pożądliwość oczu, ciała i pycha (1 J 2,16). I nawet człowiek, który dziś się ochrzci, jutro może Bogu powiedzieć: nie! Kiedy przyjmuje chrzest, mówi: wyrzekam się szatana i jego spraw, wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego... a jutro czci idole i bożki, zabija, cudzołoży, kradnie, mówi fałszywe świadectwo, kłamie, grzeszy. Jest wolny: może grzeszyć, nie musi.
Gdyby Bóg był nieustępliwy, to po pierwszym grzechu - który jest cofnięciem słowa, złamaniem przymierza - powinien odwrócić się od człowieka. "Choćby grzechy wasze były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją- (Iz 1,18). Bywało tak w dziejach, że Bóg karał za grzech. Zawsze jednak próbuje doprowadzić człowieka do opamiętania i robi to w sposób delikatny, łagodny i miłosierny.
Kto zgrzeszył, kto wytrącił pion z równowagi, musi doprowadzić go z powrotem do równowagi. Wszystko musi być tak jak jest: tak musi być tak, nie musi być nie. I oto największe miłosierdzie Boże objawia się w sakramencie spowiedzi, w sakramencie pokuty. To jest łaska, którą dał swoim uczniom Chrystus, aby mogli wrócić z powrotem, jeśli nie byli wierni temu, co oni sami albo w ich imieniu rodzice przyrzekali. Jeśli nie byli temu wierni.
Aby wrócić - a droga wiedzie przez konfesjonał, czyli miejsce wyznania grzechów, gdzie Chrystus udziela odpuszczenia grzechów posługując się kapłanami - trzeba spełnić warunki dobrej spowiedzi. Wy, którzy przygotowujecie się do spowiedzi, znacie je: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, szczera spowiedź, zadośćuczynienie.
Nawet niewprawny obserwator widzi, że w tych wymaganiach zawiera się to samo co w chrzcielnym wyznaniu wiary: "wyrzekam się", wyrzekam się zła, i "wierzę- znowu, tak jak powinienem wierzyć od chrztu, że Bogiem i Panem mojego życia jest Jezus Chrystus. Mam Go naśladować, mam żyć według Jego przykazań. Szczera spowiedź: wyznać to wszystko. Postanowić poprawę, za zło zadośćuczynić. A co najważniejsze? Żałować. Rachunek sumienia stawia mi przed oczy moją nieprawość i moją złość, czasem bardzo wyrafinowaną - bo są grzechy ze słabości i najczęściej ludzie grzeszą dlatego, że nie wiedzą, co czynią (Łk 23,34), ale są tacy, którzy wiedzą, że czegoś nie wolno, a robią to z pełną świadomością i wolnością wyboru. Jeśli więc przypominam sobie swoje grzechy i patrząc na dzieło Chrystusa dokonane dla mnie żałuję - czyli boleję wewnątrz, przyznaję, że tak być nie powinno, bo Bóg chce inaczej, a to On ma rację, nie ja, On który z miłości do mnie poszedł na krzyż - wtedy to wszystko następne: postanowienie poprawy, szczera spowiedź, zadośćuczynienie, jest autentyczne, prawdziwe.
Nie idzie się do spowiedzi po to, by dostać kartkę potrzebną do ślubu czy żeby sprawić bliskim przyjemność, czy żeby spełnić obowiązek spowiedzi wielkanocnej. Tak jak nie idzie się do spowiedzi na łożu śmierci po to, by rodzina mogła w nekrologu napisać: umarł zaopatrzony świętymi sakramentami. Idzie się do spowiedzi po to, by spotkać Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. By Go przyjąć. By On był życiem mojego życia. By On był sumieniem mojego sumienia, prawdą moich myśli, moich czynów.
Dlatego, przyjmując Ciało Pańskie, czytam Biblię, dlatego modlę się, dlatego pracuję w pocie czoła, choć daleko jeszcze jest tej pracy do męki ukrzyżowanego Chrystusa. Ale podejmuję ją z coraz większą odpowiedzialnością. I doświadczam, że w tym spotkaniu z Chrystusem jest pełnia mojego życia. Bo - zakończę to tymi wspaniałymi słowami świętego Augustyna, który powiedział (a grzeszył dużo w życiu): "Stworzyłeś nas Boże, dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie".
Ci, którzy dzisiaj przystąpią do spowiedzi, pierwszej w swoim życiu, mają wielki dzień. Z prostotą podejdźcie do konfesjonału, powiedzcie to, co ciąży wam na sumieniu, wyznajcie wasz grzech wobec Boga i wobec ludzi i przyjmijcie pokutę. I powiedzcie, że odtąd chcecie być wierni Chrystusowi na zawsze.