Strona główna Duszpasterstwo
Instytucje diecezjalne



BiskupiKuria DiecezjalnaSąd BiskupiStrona główna
• Bp sandomierski Krzysztof Nitkiewicz
• Bp pomocniczy Edward Frankowski
• Bp senior Wacław Świerzawski
• Kancelaria Kurii Diecezjalnej
• Wydziały Kurii Diecezjalnej
• Diecezjalne rady i komisje
Caritas Diecezjalana
(Strona własna)
Wiadomości
Kalendarium
DekanatyParafie
• Wyszukiwarka parafii
Sanktuaria 
Uczelnie i szkołyDomy rekolekcyjne
i domy kultury
Media diecezjalneMuzeum Diecezjalne
• Wyższe Seminarium Duchowne
• Instytut Teologiczny
• WZNoS KUL Stalowa Wola
• WZPiNoG KUL Stalowa Wola
• Katolickie Liceum i Gimnazjum
w Sandomierzu

• Katolickie Liceum i Gimnazjum
w Ostrowcu Świętokrzyskim

• Katolickie Gimnazjum i Liceum
w Stalowej Woli

• Katolickie Przedszkole i Szkoła
Podstawowa w Ostrowcu Św.

• Rodzina szkół imienia Jana Pawła II
• Centrum KEiFC Quo vadis w Sandomierzu
• Ośrodek TiFCh Augustianum w Radomyślu
• Ośrodek Formacyjny w Tarnobrzegu
• Dom Formacyjny w Gorzycach
• Katolicki Dom Kultury w Sandomierzu
• Katolicki Dom Kultury Arka w Racławicach
• Ośrodek Formacji Liturgicznej Zawichost
• Ośrodek Pomocy w Kryzysach Fundacji
Powrót w Zawichoście

• Pustelnia Złotego Lasu w Rytwianach
• Relaksacyjno-Kontemplacyjne Centrum
Terapeutyczne SPeS w Rytwianach
• Diecezja Sandomierska w Internecie
• Gość Niedzielny
• Kronika Diecezji Sandomierskiej
• Niedziela
• Studia Sandomierskie
Dom Księży Emerytów
Katolickie Centra Pomocy Rodzinie
Wydawnictwo Diec.
i Drukarnia
(Strona własna)
Fundacja "Serce bez granic" (Strona własna)
  

» DUSZPASTERSTWO » KATECHUMENAT » KATECHEZY KATECHUMENALNE (5111)   
M E N U

Wysławiając
Miłosierdzie Boże


Duszp. Trzeźwości

Katechizacja

Pomoce katechet.

D. Dzieci i Młodzieży

Liturg. Służba Ołtarza

Ruch "Światło-Życie"

Piesza Pielgrzymka

Akcja Katolicka

KSM

Duszp. Rodzin

Katechumenat

Katechezy

Duszp. Akademickie

Duszp. Powołaniowe

Pap. Dzieła Misyjne

Wspólnoty

Duszp. Związków
Niesakramentalnych


Duszp. Biblijne

Koła różańcowe

Wspólnoty o. Pio

Duszp. niesłyszących

Rok Wiary 2012-2013



Główna Indeks



Nr strony



Wyszukiwarka ...




SŁOWO DO RODZICÓW CHRZESTNYCH

Rodzice mają być starsi w wierze. Ich chrześcijaństwo musi być dojrzałe, więź z Chrystusem żywa. + Miłując słowo Boga uczą dialogu, z którego rodzi się miłość. Żyjąc światłem i mocą sakramentów uczą spotkania, z którego rodzi się prawda życia.

Dzisiaj mam przekazać kilka uwag tym osobom, które podejmą obowiązek rodziców chrzestnych, ojca chrzestnego czy matki. Podejmą obowiązek, ale też uzyskają przywilej bycia ojcem chrzestnym czy matką chrzestną. Inni, wspólnota ludzi wierzących, też sobie to przypominają. Są tutaj tacy, którzy byli już może kilka razy proszeni na ojców czy matki chrzestne i sami wiedzą, z jakim poczuciem odpowiedzialności do tego podeszli, jak później realizowali to, co jest poważnym obowiązkiem.


1. Szansa odnowienia i pogłębienia własnej wiary

Sprawa przekazu wiary na naszym etapie dziejów nabiera rangi ogromnej odpowiedzialności. Rodzice własni często nie podejmują tej roli, a mają ją odegrać w warstwie podwójnej: przykładu i słowa. Matka uczy znaku krzyża. Dobrze, gdy i ojciec pochyla się nad dzieckiem, od niemowlęctwa, i całuje serce, gdzie mieszka Bóg, robi mu na piersi znak krzyża. W ten sposób budują w świadomości dziecka niezwykle ważną prawdę o tym, że człowiek jest świątynią Boga. Uczą, że to jest najświętszy wymiar życia.

To świadomość obecności Boga tworzy godność człowieka, kształtuje sumienie, uczy prawdy, dobra i piękna, a przede wszystkim miłości. Jeśli nie założono fundamentu, to jak można później żądać od dorosłego człowieka, żeby dawał świadectwo Chrystusowi? Rodzice uczą też słowem. Przekazują pierwsze słowa kierowane do Boga, słowa modlitwy. Słowa wyrażające prawdę, dobro, piękno, wiarę, ufność i miłość. Ta pierwsza szkoła, domu rodzinnego, jest najważniejsza!

A teraz słowo do was, rodzice chrzestni! Co wam przypomnieć? Otóż byliście już proszeni do uczestnictwa w pierwszym obrzędzie tego rozłożonego na cały prawie rok chrztu, kiedy Kościół udzielił każdemu z katechumenów znaku krzyża: na czole, by rozumiał, na oczach, by widział Boską głębię w znakach, obrzędach, na uszach, by słyszał słowa Ewangelii, na sercu, by przygotował je na przyjęcie Boga, na ramionach, żeby przystosował je do ciężaru krzyża, który będzie niósł. Rodzice chrzestni teraz pilnie przypatrują się swoim dorosłym w tym przypadku podopiecznym, wobec których mają specyficzne zadanie. Nie są to niemowlęta, to ludzie dojrzali, z którymi można i trzeba wejść w dialog.

Może jeszcze w ramach wstępu powiem, do jakiej rangi urasta też sama wspólnota zgromadzona przy danym kościele, odpowiedzialna za tych, którzy chcą w wieku dorosłym przejść "z ciemności do światła" (1 P 2,9), z pogaństwa do chrześcijaństwa, od grzechu do świętości.

Myślę, że przyjście katechumena, człowieka dorosłego nie ochrzczonego, do świątyni, do określonej wspólnoty ludzi - którzy są od lat obeznani z tym, co się tutaj czyni, ale też często żyją w grzechach, wpadają w rutynę, zapominają o tym, że Świętość jest tu na wyciągnięcie dłoni - staje się łaską dla wspólnoty. Ludzie wierzący muszą sobie uświadomić, że katechumeni patrzą na nich wnikliwym, badawczym wzrokiem. Że nie można zachowywać się "tak sobie, byle jak", tylko trzeba zdać sprawę z wiary. Jeszcze z wami nie wchodzą w dialog, ale gdyby tak zaczęli zadawać pytania, jedno za drugim ...

Muszę bardzo dobrze wiedzieć, co jest motywem mojej wiary, dlaczego wierzę, że Jezus Chrystus jest Bogiem, dlaczego obowiązują prawa moralne takie a nie inne, dlaczego trzeba być wiernym tym normom. Tym bardziej, że idzie ogromny i swarliwy pogłos poprzez naszą Ojczyznę, dyskutuje się o normach moralnych, wypowiadają się w imieniu Kościoła ludzie, którzy nie mają prawa tego czynić, a środki masowego przekazu są do ich dyspozycji. Jakie powinno być stanowisko człowieka, który wierzy? Co my możemy? Przynajmniej o tym trzeba wiedzieć, że to są ważne zagadnienia.

Wspólnota - powtórzę - ma być świadoma, że przyjście katechumenów jest zobowiązaniem do wewnętrznej mobilizacji. Znam ludzi, nawet z tego małego kościoła, którzy patrząc na katechumenów zaczęli sami rozmyślać nad swoim życiem i pragnąć pogłębienia własnej wiary. Nagle zdali sobie sprawę z tego, że nie potrafią udowodnić ani sobie, ani innym, że w Hostii, w Chlebie, jest Bóg. Kto potrafi dzisiaj, gdy go ktoś zapyta - a każde miasto staje się środowiskiem, gdzie może pojawić się ktoś z Afryki, z Azji, ludzie różnych wyznań - kto potrafi zdać sprawę ze swojej wiary, z nadziei, która go ożywia (por. 1 P 3,15)? Trzeba mieć i wiarę, i wiedzę.


2. Przez dialog pomóc w poznawaniu słowa Bożego

Ale chrzestni mają podwójne obowiązki. Po pierwsze, mają pomóc katechumenom poznawać prawdę słowa Bożego. Zadanie podstawowe. Chrześcijaństwo żywe, realizowane w sposób konsekwentny, potrzebuje motywacji. Dialog zaczyna się od tego zasadniczego pytania. I oto dla nas, ludzi wierzących, motywacją są słowa wypowiadane przez samego Boga. Przez samego Boga, ponieważ wypowiada je Chrystus, który jest Synem Bożym, i dla potwierdzenia tej prawdy umarł i zmartwychwstał.

A formacja człowieka zaczyna się od pytania: dlaczego mam przyjąć te wymagania, które Chrystus stawia swoim uczniom? Otóż dlatego, że wypowiedział je Bóg i Człowiek. Bóg, który stał się Człowiekiem, umarł i zmartwychwstał, więc każde słowo wypowiadane przez Niego ma, jako wiarygodne, każde słowo wypowiadane przez Niego ma, jako wiarygodne, moc wiążącą. To nie jest słowo jakiegoś dziennikarza czy jakiegoś filozofa, czy przedstawiciela jakiejś religii. To jest słowo Boga, który jedyny w dziejach świata objawił się w ludzkiej postaci i przeszedł przez śmierć zwycięsko, zmartwychwstając.

Chrzestny ma więc pomóc podopiecznemu poznawać słowo Boże. Najlepiej, gdy to słowo Boże jest wcielone w niego, w nim żyje. Są ludzie prości, którzy nie umieją dyskutować, ale w ich życiu "tak" jest "tak" a "nie" jest "nie". I to "tak" jest zgodne z Chrystusowym, i "nie" jest zgodne z Chrystusowym. Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa, nie pożądaj żony bliźniego twego, czcij ojca swego i matkę swoją, będziesz miłował Boga całym sercem, nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Proste rzeczy! Ale aby żyć według przykazań, trzeba mieć motywację od Chrystusa, który jeszcze do tych przykazań Dekalogu dodaje przykazanie nowe o Boskiej głębi, dostępne jednak ludzkiemu pojmowaniu a potem widoczne w świadectwie dzięki Duchowi Świętemu działającemu w sakramentach.

Chrzestni obowiązani są pomagać w poznawaniu słowa Bożego przez kontakt osobisty, przez przykład i przez słowo wspomagające, wyjaśniające, komentarz. W tym bardziej pomagają kapłani i katechiści niż świeccy, ale tak jak ojciec czy matka trzeba dawać przykład wiary. By nie było tak, że kiedy katechumen zapyta: czy są dowody na istnienie Boga? - ty powiesz: chwileczkę, poczekaj, przeczytam i potem ci powiem, lecz od razu powiedz mu, jakie są dowody na istnienie Boga. I jaka jest różnica między Jedynym Bogiem islamu a Jedynym Bogiem w Trójcy, Bogiem chrześcijan. Udowodnij mu, że Jezus Chrystus jest Bogiem. Wyjaśnij.

Czasem tak się zdarzy, że powiesz: Jest tak, ja wierzę w to, choć nie jestem tak w słowie wprawny, żebym mógł ci to wyjaśnić, więc pójdziemy do kogoś, kto się na tym zna. Spokojnie mu to powiedzieć i w tym mu pomóc. Będzie to głównie dotyczyć prawd wiary. Ale chodzi o coś więcej: żeby prawdy wiary dotyczące Boga, ludzi i świata, i prawdy moralne dotyczące norm, zobowiązujące do określonego postępowania, zbliżyć jeszcze do samej Osoby Chrystusa. A więc żeby swoim postępowaniem i swoim słowem pomóc zrozumieć obecność Chrystusa w sakramentach.


3. Przez przykład pomóc w spotkaniu z Bogiem żywym

Mogliście zauważyć, drodzy katechumeni, już od początku katechumenatu, jak wielką wagę przywiązujemy do wyjaśnienia obecności Chrystusa w sakramentach. Bo ostatecznie rzeczywistość życia chrześcijańskiego nie objawia się li tylko w przyjęciu takiej czy innej prawdy czy w umiejętności mówienia na temat chrześcijaństwa, ale w spotkaniu Osoby Jezusa Chrystusa. Skoro Chrystus jest Bogiem, a istotą Boga jest miłość, to spotkanie miłości, która objawia się w ofierze życia za innych, miłości ukrzyżowanej, daje możliwość spotkania tej Osoby i zjednoczenia się z Nią, czyli uczestniczenia w tej miłości, większej od naszej, ludzkiej. Poddania się jej w całkowitej wolności. Bo tylko miłość Boga dając się człowiekowi nie odbiera mu wolności. Jak się to robi? O to możecie też pytać swoich chrzestnych.

A chrzestni, żeby nie myśleli, że to jest tylko zabieg dialogowo-intelektualny, że będą musieli o tym opowiadać. Żyjcie tak! Niech ciebie, ojcze i matko chrzestna, katechumen, a jutro już ochrzczony, zobaczy, jak klękasz każdej niedzieli, kiedy jesteś na Mszy świętej, przy stole Eucharystii (to dużo?). Nie przepracowałeś tego jeszcze, nie rozumiesz tego? Motywacja! Jeśli w Hostii jest Bóg - to czemu nie chcesz Go spotkać? Znasz coś ważniejszego niż spotkanie Boga? Co znasz ważniejszego? Gdzie są rzeczy, gdzie są ludzie ważniejsi od Jezusa Chrystusa, zadania do podejmowania w życiu codziennym - ważniejsze od spotkania Boga?

Klęknij, niech cię twój chrzestny syn czy córka zobaczy przy konfesjonale. Niech widzi, że klękasz z pokorą, choć masz stopień doktora habilitowanego, jeśli tak się przydarzy, ale idziesz z pokorą prostaczka, który pada na twarz przed Bogiem. Jeśli cię zapyta, jak to się robi, to też mu odpowiedz, na czym polega spowiedź, dlaczego dobrze jest mieć stałego spowiednika, który cię rozezna - dobry lekarz potrzebuje wyników i dłuższej obserwacji, żeby zacząć rzetelne leczenie. Powiedz mu to. Nawet mu wyznaj, że też masz stałego spowiednika, miałeś szczęście spotkać duchowego mistrza i on cię nauczył jednej rzeczy: jak radzić sobie samemu w życiu, poddając się pod światło Mistrza wewnętrznego. Pomógł ci zbliżyć się do Eucharystii, gdzie jest obecny Jezus i skąd tchnie Duch Chrystusowy, Duch Święty - i On teraz jest twoim światłem. Jest jak wewnętrzna busola, która pokazuje, co jest prawdą, co jest dobrem, co jest pięknem. Daje orientację właściwą i dzięki niej czujesz pod nogami grunt, skałę, na której stoisz.

Otóż cała rola rodziców chrzestnych - jak też cała rola rodziców wobec swoich dzieci - polega na wspomaganiu ich, teraz jako katechumenów i potem jako neofitów, w wyznawaniu wiary w Jezusa Chrystusa w życiu codziennym. Nie tylko w świątyni, gdzie wszystko jest na swoim miejscu. Trzeba doprowadziwszy człowieka do Eucharystii uwrażliwić go na słuchanie słowa samego Boga, który mówi: "Przyjdźcie do mnie i żyjcie moim życiem, które wam daję w Chlebie Eucharystii" (por. J 6,56-57; 7,37b), i odesłać go z kościoła, ze świątyni, w tę dżunglę współczesną. W ten labirynt splątanych problemów, gdzie każdy ma swoje pólko, gdzie każdy siebie zachwala, gdzie każdy sobie zdobywa sympatyków. Odesłać go, by idąc pokazał, kim jest uczeń Chrystusa.

Naucz go tego! Kiedyś uczyłeś się sam, a może jeszcze się nie uczyłeś? Może dopiero teraz, kiedy cię człowiek przechodzący "z ciemności do światła" poprosił na ojca chrzestnego, zacznie się dla ciebie rewolucja? Zobaczysz, że niestety wszystko było "ważne" w życiu, tylko nie to, co powinno. Lubię w tym miejscu cytować Pascala, który mówił: "Nigdy nie wybaczę sobie, że matematyka zasłaniała mi tak długo Chrystusa". Znam muzyków, matematyków i fizyków, którym muzyka, matematyka, fizyka zasłaniała Chrystusa. Ci wszyscy wielcy tego świata czy okrzyczani ludzie kultury, którzy nie wiedzą, że kultura to nie jedynie teatr, film i literatura pisana, ale poczucie godności własnej i troska o nią ze względu na to, że w sercu człowieka mieszka Bóg.

Dlatego też proszę bardzo rodziców chrzestnych, tych którzy podejmują tę miłą, ale pełną chrześcijańskiej odpowiedzialności posługę ojca czy matki chrzestnej, żeby sobie z tej okazji - nie tylko czekających was sakramentalnych obrzędów, ale całej troski o swojego podopiecznego - zweryfikowali własne chrześcijaństwo. Może przy końcu powiecie, że to był przywilej niezwykły, że was ktoś o tę posługę poprosił.



Posypanie głów popiołem
(Środa Popielcowa)

Przyszliśmy ze świata, otrzepaliśmy śnieg z butów. Czy wiemy, że gdzie jest ołtarz, tam jest Bóg? Jeszcze Go nie widać, za chwilę usłyszymy Jego słowo a potem popatrzymy na Chleb, wyznamy wiarę: tu jest. Po to przyszliśmy, to nas tu przywiodło - choć dla wielu wołaniem jest popiół, który też głośno woła. Mówi o przemijaniu człowieka, o jego śmierci rychłej - ale mówi również o zmartwychwstaniu, bo popiół jest z palm zwycięskich. Prośmy tedy na początku tej dzisiejszej Mszy świętej o przebaczenie, abyśmy mogli godnie czynić to co czynimy.


* * *


Kiedy dzisiaj szliśmy do kościoła - mówiliśmy, dzieciom tłumaczyliśmy: idziemy po to, żeby sobie dać posypać głowę popiołem. To prawda. Za chwilę ten obrzęd przypomni nam to, co streszczają słowa wypowiadane w momencie sypania popiołu na głowę. Można użyć dwu formuł. "Pamiętaj, człowiecze, że prochem jesteś i w proch się obrócisz". Dzisiaj, kiedy gwar wojny mocniej o tym przypomina, jesteśmy bardziej tego świadomi, że życie jest krótkie. Druga formuła jest: "Bliskie jest królestwo Boże, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".

Każde słowo jest tu ważne. I to, że jest bliskie królestwo Boże, tak bliskie, że aż można przejść obok i minąć. Wielu przyjdzie do kościoła po to tylko, by posypać głowę popiołem - ale już nie zauważy, że to sam Bóg daje nam znak i wzywa! I że można obmyć grzechy we łzach w konfesjonale, zanim jeszcze śmierć przyjdzie, i przyjąć życie wieczne, którym jest On sam. I wtedy zrozumieć, że to bliskie królestwo jest dla nas. A warunkiem przyjścia królestwa i wejścia do strefy, w której obowiązują zwyczaje królestwa, nie prawo dżungli - jest nawrócenie. "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". I bierzcie Boga, który jest na ołtarzu, do waszych serc, do waszego życia. I żyjcie jak trzeba. Tak jak Bóg przykazuje, a nie jak ludzie sobie wymyślają.

Właśnie, z tego wstępu mamy łatwe już dojście do samej refleksji, którą dzisiaj powinniśmy przeprowadzić. Po co w ogóle przypominać ludziom, nam, znikomość? Aby pokazać, jak tę znikomość można przekroczyć. Czyli jak wejść w sytuację, gdzie można stanąć na skale, która się nigdy nie poruszy. Skałą jest Chrystus.

Po co ten popiół? Ponieważ wielu ludzi (nie bawmy się w statystyki), wielu ochrzczonych ludzi, chrześcijan, uczniów Chrystusa za nic ma to, co jest istotą chrześcijaństwa. Zresztą nie obciążajmy nikogo, każdy jest odpowiedzialny za swoje życie, ale ilu ludzi nie rozumie, co znaczy być chrześcijaninem - choć żegnają się, choć wieszają obrazy święte w domu czy medaliki na sobie. Ale to wszystko jest od zewnątrz.

A każdy z nas, żyjąc trochę na tym świecie, krócej czy dłużej, wie, że jest w człowieku jego prawda, o której ciągle słyszy w kościele, jak również jest w każdym z nas jego kłamstwo, jego nieprawda, która daje o sobie znać. Zło, które jest w człowieku. Starożytni przed Chrystusem mówili: "Widzę dobro, pochwalam dobro, ale idę za złem" ("Video meliora proboque, deteriora sequor" - Owidiusz). Jest we mnie coś, co mnie rozdziera na dwie strony. Dlatego ludzie walczą ze sobą jak zwierzęta, sami nie wiedząc po co i za co giną. Dlatego ludzie się kłócą, dlatego ludzie rozdzierają sobie nawzajem serca. Dziś ślubują miłość, wierność i uczciwość - jutro plują w twarz temu drugiemu najbardziej umiłowanemu człowiekowi. I nie wiedzą, dlaczego tak jest.

Tak jest, ponieważ za sceną życia jest Bóg i szatan. Słyszeliście przed chwilą modlitwę, w waszym imieniu i z waszej woli wypowiedzianą: abyśmy przez Post, który rozpoczynamy, mieli siłę do sprzeciwiania się złemu duchowi i abyśmy żyli według Ducha Chrystusowego. To jest cała prawda o człowieku i cała prawda o popiele, który dzisiaj przyjmujemy, i cała prawda o Eucharystii, którą sprawujemy.

Proszę tylko zauważyć, jak mocno dzisiaj Kościół proklamuje, obwieszcza fakt rozpoczęcia Postu. "Zarządźcie święty post, zwołajcie ludzi. Kapłani wasi niech płaczą między przedsionkiem a ołtarzem i wołają: Przepuść, Panie, przepuść ludowi Twemu i nie bądź na nas zagniewany na wieki" (por. Jl 2,15-17). Kto jest starszy, już widział momenty takie, kiedy cały kościół płakał i na kolanach wołał głośno do Boga: Panie, zmiłuj się!

To trzeba wiedzieć, o tym trzeba pamiętać. Ale kiedy rozpoczynamy Wielki Post, oprócz tej proklamacji uroczystej słowami proroka Joela rozbrzmiewa druga, słowami św. Pawła, który jak gdyby dopełnia starotestamentalną wizję pojednania, kiedy mówi: "Pojednajcie się z Bogiem przez Chrystusa. On grzechy nasze poniósł na krzyż, abyście wy otrzymali łaskę Jego zmiłowania, żebyście żyli sprawiedliwością Boga samego" (por. 2 Kor 5,20-21). I przypomina, na czym polega istota tej wewnętrznej przemiany, która ma się dokonać, żeby czyny nasze nie były poprawne tylko od zewnątrz. Takie Chrystus kiedyś mocno potępił, mówiąc o grobach pobielanych z zewnątrz a wewnątrz pełnych plugastwa (Mt 23,27); są tacy ludzie, którzy żyją zewnętrznością, fasadą. I ukazał, jak ma wyglądać rozpoczynający się Post: Kiedy dajesz jałmużnę, nie czyń tego gestem zewnętrznym, nie trąb (użył tego słowa), jak to czynią faryzeusze (Mt 6,2). Kiedy się modlisz, wejdź do izdebki. Bóg widzi, co człowiek czyni w skrytości (Mt 6,6). Tak samo gdy chodzi o post: nie bądź posępny (Mt 6,16), nie zwieszaj głowy (por. Iz 58,5), ale czyń pokutę w sercu.

Te trzy akty pokutne: jałmużna, modlitwa, post - ukazują, że w człowieku zło postaciuje się niejako właśnie na trzy sposoby: poprzez chciwość czyli pożądliwość oczu, poprzez pychę i poprzez pożądliwość ciała. O tym przypomni nam liturgia w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, kiedy mówić się będzie o kuszeniu Chrystusa.

Chciwości sprzeciwia się jałmużna. Pysze sprzeciwia się, po drugiej stronie staje modlitwa - uznanie autorytetu Boga, który miłuje, i poddanie pod Jego przykazania swojej ludzkiej "przezornej roztropności", która jest często głupstwem, prowadzi donikąd. A pożądliwości ciała sprzeciwia się i zwalcza ją post. Tylko nie sama jego strona widzialna, zewnętrzna, bo to symbol. Post zewnętrzny, również piątkowy, ma być znakiem wewnętrznego nastawienia. Wielu ludzi spowiada się: rano opuściłem modlitwę. Ale to nie przekreśla możliwości, żebyś przez cały dzień się modlił i trwał w obecności Bożej. Myśl o życiu i śmierci i myśl o ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu. Myśl o grzechach, ale myśl o łasce. I o tym, że w tobie toczy bój Bóg z szatanem i jeśli jesteś wierny Bogu - zwyciężasz.

Po to jest Wielki Post. Po to sypiemy popiół na głowę. Po to uświadamiamy sobie, że jesteśmy prochem i w proch się obrócimy, ale że jest królestwo Boże, blisko - na wyciągnięcie ręki. W Hostii jest królestwo Boga, jest Chrystus. Trzeba się tylko nawrócić, wyznać grzech i przyjść, i żyć życiem Boga. I pokonać w sobie pożądliwość oczu, ciała i pychę. I być prawdziwym uczniem Chrystusa.

Poświęcę teraz popiół, przypominając jeszcze, że jest to popiół z zeszłorocznych palm święconych w Niedzielę Palmową, w przededniu rezurekcji. Spina Kościół te dwie tajemnice w jedno: z pokuty - łaska, ze śmierci - życie.


W górę
Cofnij Strona główna Copyright © 2000-2017 by Diecezja Sandomierska
Poinformuj Redakcję Portalu: www@sandomierz.opoka.org.pl
Aktualizacja: 7 czerwca 2011